Kolejna edycja.. szczegóły za niedługo…
Jedziemy na cały festiwal. W planie klub festiwalowy Tynderyndy…
Kolejna edycja.. szczegóły za niedługo…
Jedziemy na cały festiwal. W planie klub festiwalowy Tynderyndy…
Miło mi zacytować 🙂
Koncert rozpoczął, zataczając muzyczny krąg wśród zapalonych świec, Jarek “[[Ethnotrans]]” Żeliński. Neofolkowym wstępem, zagranym na flecie, przejął rolę wcześniejszej sesyjnej skrzypaczki Sylwii Świątkowskiej, która w latach ubiegłych czyniła ten rytuał. Następnie zabrzmiały cztery pieśni ukraińskie – szczedriwka, dwie kol?adki i wesnianka. Akustyka Auli Głównej plus brzmienie zespołu, oparte o własne, werchowynowe aranżacje, inspirowane oczywiście dźwiękami ludowymi stworzyły niepowtarzalny klimat, który przyciągnął tłumy. Liczbę widzów oceniam na ponad 1000 osób!!! Nie zabrakło “Zoriuszki” (w miejsce nie zaśpiewanej “Werbowej doszczeczki”) oraz przekładańca ukraińskich pieśni lirycznych, rosyjskich weselnych, białoruskiej (słynne “Oj, liaceli husi”) oraz łemkowskich (w tym od Łemków ze Słowacji). I bisy, bisy, bisy – bez bisów nie ma koncertu. (źr. Werchowyna, Werchowyna! ? Folk 24.)